sobota, 26 stycznia 2019

13.01.2019 Beskidzka zima

Jak powiada klasyk: Jak jest zima, to musi być zimno. I tak było. Śniegu nakidało, że ino łopatować trzeba. A my niewzruszeni wybraliśmy się na klasyk Beskidu Śląskiego czyli taka przydomowa pętleka: Dębowiec - Szyndzielnia - Klimczok - Błatnia - Wapienica. Tym razem skorzystaliśmy w pełni z komunikacji miejskiej i podjechaliśmy pod halę sportową pod Dębowcem. Ruszyliśmy czerwonym szlakiem na Szyndzielnie, mijając schronisko na Dębowcu. Szlak przyjemny, nawet przy takich śnieżnych warunkach, ponieważ w dużej części jest przetarty. Ruch spory. Oprócz spacerowiczów sporo ludzi na sankach, nartach, deskach. Nawet rowerzyści się trafili. Przed górną stacją kolejki pojawiają się już konkretne masy śniegu. Przetartą ścieżką docieramy do schroniska. Dużo ludzi w środku. Robimy krótką przerwę i ciśniemy dalej. Przed Klimczokiem skręcamy na Trzy Kopce, tym samym skracając sobie drogę. Wokół biało, mgliście i już bez tłumów. Mijamy nielicznych turystów. Widoczność ograniczona do kilkudziesięciu metrów, wpadam po pas do śniegu. Jest pięknie. Docieramy do schroniska na Błatniej. Tu dłuższa przerwa obiadowa. Schabowy, barszcz ukraiński z żeberkiem. Pycha! Pora już późna. Szykujemy się do wyjścia i zakładamy czołówki. Ostatnie kilometry pokonujemy przy świetle czołówek. Piękna zima na górze, a na dole już odwilż i błoto.






foto z komórki
Ewa&Tomek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz