środa, 28 lutego 2018

Reaktywacja

Po dłuższej przerwie zdrowotnej, wracamy ze zdwojoną siłą ;) Mamy nadzieję, że najbliższe plany wyjazdowe uda się zrealizować i na blogu będą pojawiać się nowe posty. Będzie nam miło, jeśli będziecie nas śledzić.
Z nowości - zapraszamy na nasz profil na  instagramie, który powoli rozkręcamy, a poza tym męska część AW powróciła do "jaskiniowania", także będzie pojawiać się więcej postów w takiej tematyce.
To tyle jeśli chodzi o słowo wstępu, a teraz do rzeczy ;)

18 lutego ekipa w składzie: Maria, Paula, Ewa, Wiesiek, Rafał i Tomek wyruszyła na "spacer" na Słowację. Kierunek okolice Liptovskiego Hradu. Ponieważ miała to być lajtowa wycieczka z Bielska wyruszamy o 7 rano. Przed nami ok. 130 km i niecałe 3 h jazdy. 
Po drodze zahaczamy jeszcze o miejscowość Lucky, gdzie w centrum wsi znajduje się wodospad. Szybkie zdjęcia i jedziemy dalej. 


W drodze do wodospadu w Lucky

Wodospad Lucky


Głównym naszym celem jest dzikie gorące źródło, które znajduje się zaraz przy początku szlaku. Jednak zanim się będziemy moczyć, mała pętelka dla rozruszania. Wchodzimy w dolinkę i rozkoszujemy się spacerem i śnieżnym krajobrazem. Szlak zaczyna prowadzić do góry, robi się coraz stromiej, ale wszyscy dzielnie idą. Po drodze spotykamy schodzących Słowaków, którzy pytają się nas czy idziemy do zamku. Gdy potwierdzamy, mówią, że jest stromo. Nie sądziliśmy jednak, że aż tak bardzo. Wspinamy się powoli w głębokim śniegu. Dobrze, że inni tamtędy schodzili, inaczej mimo oznaczeń szlaku, nie trafilibyśmy. Droga jest męcząca, ale widoki na Liptovską Marę i okoliczne górki, rekompensują ten wysiłek. W końcu docieramy do ruin zamku. 






                                       


     







Wszystko dookoła jest bardzo dobrze zagospodarowane. Drewniane mostki, wiata z ławkami i planszą do gry, schowane kostki i pionki, pamiątkowa pieczątka. Wszystko to robi dobre wrażenie. Siadamy i robimy przerwę na posiłek. Po zregenerowaniu zbieramy się w dalszą drogę i kolejna niespodzianka - drewniana drabina na dół. Tego się nie spodziewaliśmy. Potem już łagodne zejście do doliny, przez łąki i pola, wprost do źródła. W sumie z naszej szóstki tylko czterech śmiałków odważyło się wyskoczyć z ciepłych ciuchów. Zostaliśmy nagrodzeni naprawdę ciepłą siarkową wodą. Było bardzo przyjemnie i wrażenia niezapomniane. Zdecydowanie polecamy! I planujemy tam wrócić latem, bo cała trasa przepiękna widokowo, panorama z zamku również. 


Kąpiel w gorącym źródle - mega przeżycie ;)


Dziękujemy wszystkim za świetną zabawę :) A Marii i Pauli za zdjęcia wykorzystane do tej publikacji.

Ewa